środa, 5 października 2011

Wizyta w aptece konieczna.....

Ehhh,

Dziś dla odmiany siedzę sobie nad przepisami na ciasto....w zasadzie wiedziałam już jakie ciasto chcę upichcić, ale oczywiście skleroza nie boli:)

Była lista zakupów, miała być marchewka, ale nie chciałam wchodzić z warzywami do marketu i zostawiłam to na sam koniec....oczywiście nie kupiłam marchewki, ale wszystko, poza tym na ciasto marchewkowe mam:)

Trudno, jutro zrobię co miałam zrobić dziś:) Nie zwalam wszystkiego na moją słabą pamięć, bo ona jest dobra, ale niestety krótka i to nic, że wychodząc ze sklepu widziałam te marchewki pod nosem...co tam, jutro na listę wpisuje coś na koncentrację;)

Więcej jutro o marchewkach, bo przecież nie będę w koło o nich opowiadać:)



Generalnie dziś udało mi się wiele zrobić. Wczoraj wyjechałam z Łodzi w rodzinne strony. Odwiedziłam lekarza, zabrałam "pożywienie" z domu, a także magiczną miksturę mojego taty, na bazie malin, w razie wojny lub przeziębienia;) Odebrałam zaświadczenie do możliwości głosowania poza miastem rodzinnym, wydałam strasznie dużo kasy na ubrania i buty, wysłałam prezent urodzinowy w postaci tajemniczej "mumii" a przynajmniej tak wygląda paczka....

I tak minęło mi 5 dni wolnych od pracy, jutro pora wracać ale, żeby nie był to dla mnie szok to idę tylko na 4 godziny;) Teraz natomiast, wystawię kilkanaście aukcji na allegro, obejrzę może jakiś serial, zjem kolację i skończę "Nosiciela", do którego szykuję już recenzję.....
 
 
Wam na dobranoc podrzucę piosenkę, która ostatnio błąka mi się w głowie:)
 

2 komentarze:

  1. ha!
    ten prezent urodzinowy to mega zaskoczenie i Magda będzie Cię jeszcze bardziej kochać (o ile to możliwe) :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, no cóż zobaczymy czy można;) Ale nie miałam racji, że to trochę mumię przypomina;)

    OdpowiedzUsuń